Dwujęzyczne dziecko w polskojęzycznej rodzinie: praktyka.
Zastanawiałaś się kiedyś, jak wychować dwujęzyczne dziecko, jeśli i mama i tata są polskojęzyczni? Cóż, ja tak. Ponieważ zarówno ja i mój mąż urodziliśmy się tu – w Polsce i naszym podstawowym językiem jest właśnie język polski. Oboje mówimy dość dobrze w języku angielskim, dlatego kusiło mnie by wprowadzić w życie wychowanie dwujęzyczne. Tylko o ile w rodzinach naturalnie dwujęzycznych jest to dosyć oczywiste (mama mówi w swoim języku, tata w swoim/ albo rodzice w swoim a otoczenie w innym), o tyle ja miałam zagwostkę. Mam mówić do córki w innym języku? Czy może mąż, który zresztą mówi po angielsku lepiej niż ja. A może będę mówiła tylko w określonych sytuacjach?
Jak miały się moje rozterki i jak wyglądał proces decyzyjny przeczytasz w innym artykule – tu już przeniesiemy się w czasie, gdzie decyzja została podjęta. Od dziś mama mówi do córki wyłącznie po angielsku. Zaczęło się. I wraz z pełną ekscytacją pojawiły się pierwsze problemy. A co jeśli popełnię gdzieś błąd gramatyczny? Albo wymówię coś niepoprawnie? A jak się po angielsku mówi śliniaczek i spacerówka – tego w liceum nie uczyli. Czy ludzie nie będą się śmiać, że wydziwiam z angielskim?
Postanowiłam skontaktować się z osobą o niebo bardziej doświadczoną. Natalia Peek-Poźniak, o której mowa, wychowuje bowiem już dwie córki właśnie w powyższy sposób. I obie córki mówią płynnie po angielsku i polsku więc najwyraźniej – wie co robi. A przy tym jest lingwistą! Zarzuciłam Natalię pytaniami, które pojawiły się jako pierwsze. Poniżej, za zgodą Natalii, obublikowałam caaaałą naszą rozmowę – byście mogli skorzystać z całego jej doświadczenia. Ponadto – okazało się, że nas (rodzin polskojęzycznych, chcących wychowywać dzieci dwujęzycznie) jest więcej! Natalia poszła za ciosem i założyła grupę, o której będzie jeszcze mowa w naszym wywiadzie. Dlatego nie przedłużając – zapraszam do lektury!
Angelika M. Talaga: Pewnego dnia nie wiedziałam jak powiedzieć, że córce się odbiło. Wiem jak się mówi “bekać” ale w przypadku niemowlaczka musi być jakiś słodszy odpowiednik 🙂 Próbowałam to ‘wygooglać’ i translator podpowiedział mi słowo ‘bounce’ – jak się okazuje, nieprawidłowe w tym kontekście. Znalazłam również ‘burp’ – nie do końca pewna, czy tu kontekst jest ok. Pytanie brzmi: trudzić się, dowiadywać, stosować zamienniki? Bo przeciez podobnych przypadków w codziennych sytuacjach będzie bez liku?
Natalia Peek – Poźniak: O ile w przypadku “burp” czy “bounce”, dobór odpowiedniego słowa ma znaczenie, to w wielu codziennych przypadkach tego typu nie warto się przejmować, czy dane słowo jest kolokwialne czy formalne, brytyjskie czy amerykańskie, przestarzałe czy pochodzi z żargonu. Ważne jest, że w ogóle dążymy do wdrażania do słownika dziecka jak najwięcej słów, dźwięków, melodii anglojęzycznych. A gdy już znajdziemy chwilę wieczorem, gdy dziecko śpi, a w zlewie walają się brudne naczynia, to możemy po okruchach podreptać do komputera i sprawdzić w słowniku, o co nam tak rzeczywiście chodziło. Wiele słownictwa można też się nauczyć słuchając anglojęzycznych podcastów o rodzicielstwie (np. Women’s Hour, Scummy Mummies), czytając książki na temat macierzyństwa i rodzicielstwa, i to nie tylko poradniki, ale również opowieści. Tak zwany chic lit, babska literatura, jak książki Sophie Kinsella, Melissa Nathan czy Maryan Keyes, są świetnym źródłem nie tylko słownictwa, ale także dobrego dystansu do siebie i swojego stanu.

