Uczelnia dla przedsiębiorcy (przyszłego)

Zastanawialiście się kiedyś jakie szkoły wydają na świat najwięcej przedsiębiorców? CBInsights odpowiedział nam na to pytanie – stworzyli raport nie tyle o odsetku przedsiębiorców, ale przede wszystkim o dotacjach jakie dostają oni na start-upy i swoje pierwsze przedsięwzięcia tuż po ukończeniu szkoły. Bo nie od dziś wiadomo, że student studentowi nie równy (nawet w Polsce medycyna ukończona w Szczecinie nie jest tym samym co medycyna w Warszawie czy Poznaniu). Czy może chodzić o edukację publiczną?

Przedstawiam poniżej infografikę, przedstawiającą dane z owego raportu (wszystko niestety w języku angielskim, postaram się więc co nieco przybliżyć, dla nie znających języka).

Sprawdzonych zostało 6 uniwersytetów: Stanford, Harvard, Kalifornia (Berkley), Nowy York, Pensylwania oraz MIT.

Grafika ze świnką przedstawia poziom inwestycji które zostały poczynione na rzecz firm i przedsiębiorstw zakładanych czy prowadzonych przez absolwentów poszczególnych uczelni wyższych. Jak widać na obrazku Stanford jest niedoścignione.

Ostatnia grafika przedstawia podział gospodarki na poszczególne sektory i pokazuje w którym z nich przedsięwzięcia były najczęściej poczyniane – dominujące błękitne paski oznaczają sektor technologia/oprogramowanie.

Wnioski?
By osiągnąć największe prawdopodobieństwo, że nasza pociecha zostanie przedsiębiorcą najlepiej wysłać ją do Stanfordu na kierunek IT. Kwestia elitarności pewnie się nie zmieni i zwyczajowo Uniwersytet Warszawski będzie lepiej traktowany niż Uniwersytet Białostocki (jeśli taki istnieje).

W którą natomiast stronę pójdą owe rankingi podczas gdy nasze dzieci faktycznie będą kończyć edukację? Biotechnologia? Robotyka? Who knows…